Myślę, że patrząc na tytuł oraz wyróżniony obrazek łatwo się domyślić o czym… a właściwie o kim będzie wpis. Tak… zgadza się o dzidziusiu. Małym bobasku numer dwa, który zmienia wszystko… łącznie z tytułem bloga 😀 To znaczy ciągle jeszcze wszystko pozostaje bez zmian… ale w najbliższym czasie zacznie się rewolucja 🙂 Bo w sumie – jak już zdążyłem Was przyzwyczaić – pewne rzeczy dzieją się tu z małym opóźnieniem. Bo – prawdę powiedziawszy – jesteśmy już (a właściwie to Mamusia Olusia jest… a my tylko kibicujemy i mocno wspieramy) w 6 miesiącu ciąży… I wiemy też, że czekamy na drugą dziewczynkę 😀
Jak w tym wszystkim odnajduje się Łucja? No właśnie całkiem nieźle, że nie powiem… doskonale 😉 Od samego początku ciąży jest przygotowana, że pojawi się drugie dzieciątko, że jest teraz w brzuszku mamusi, ale pewnego dnia się urodzi i będzie już tak namacalnie z nami 🙂 Łucja chyba wszystko czai… lub mówiąc inaczej „kuma bazę”. Nawiązuje nawet więź z siostrzyczką. Całuje brzuszek (a czasem na nim „pierdzi” buzią) Pyta czy „dzdzi” też je śniadanie/obiad/kolację/lody/ciasto/itp… pyta czy dzidzi też będzie szło spać po południu/ wieczorem. Ma nawet taką figurkę dziecka w fazie płodowej (tzw. Jasia, gadżet z Marszu dla Życia i Rodziny) i to jest jej „dzidzi”, z którym śpi, je, którego zabiera jak jedzie do jednej lub drugiej babci itp. Ogólnie rzecz ujmując jest na swój dziecięcy sposób zaangażowana w naszą drugą ciążę 🙂 Nawet zaczyna dzielić swoje zabawki na te, które będą jej i te, które odda dzidziusiowi 🙂 A wcale jakoś mocno ją na to nie nakręcaliśmy 🙂
Także tego… Do końca ciąży pozostały nam jakieś 3 miesiące… Oj będzie się działo. Czy Łucyjka będzie dobrą siostrzyczką dla Judytki? Czas pokaże… Na razie sprawuje się wzorowo. 🙂
Tak… dobrze zauważyliście… Zdradziłem imię dzidziula numer 2. Będzie to Judyta. Tak jak ta wojownicza niewiasta z Biblii albo bohaterka polskiej komedii romantycznej 🙂 Jak kto woli 🙂 OK… na razie kończę moje rozkminy…
Do następnego razu 😀