Jak zapewne pamiętacie jeden z poprzednich wpisów, ulubieńcami Łucyjki są koniki. Ale to nie jedyni ulubieńcy naszego małego Bzika. Oprócz koników na tapecie Łucjobzika są również pieski. Małe, duże… rasowe i kundelki… Wszystkie pieski fajne są.
Pieskowa mania zaczęła się kiedy Łucja miała mniej więcej rok… No może trochę więcej. W każdym razie to był czas oglądania książeczek, pierwszych słów a raczej wyrażeń dźwiękonaśladowczych. Mniej więcej w tym czasie przeciętne dziecko na pytanie: jak robi piesek odpowiada: hau, hau… Ale nie Łucja. Łucja na pytanie jak robi piesek sapała. (niczym zmęczony upałem piesek) W sumie to nadal tak robi… Widząc pieska na zdjęciu, albo przechodzącego gdzieś obok Łucyjkownik sapie. Choć nie zawsze…
Łucja również szczeka jak piesek… ale tylko wtedy, kiedy zapytasz jej: jak szczeka piesek.
Odpowiedź Bzika brzmi: Łow, łow… Takie to przygody są z naszym Łucjobzikiem.
Ale to nie koniec opowieści…
Bo przecież nie można w tym miejscu… w historii pieskowej… pominąć Sziry.
Szira to suczka pinczerek, która mieszka sobie u babci Maryni i dziadziusia Piotrusia.
Ma rodowód, była nawet na kilku wystawach no … jest po prostu „doskonała” 😀
(dla niewtajemniczonych „doskonała” to jedna z ocen na wystawach psów)
No i jest najlepszą przyjaciółką Łucyjki.
A dziś po raz kolejny ma małe piesełki… Więc nasz Bzikulec szaleje, bo za każdym razem, kiedy wpadamy z wizytą do dziadków chce oglądać szczeniaczki… Trzymać je na kolanach i głaskać. No po prostu sama słodycz… aż do przesady 😉
Można dużo na ten temat się rozpisywać, ale najlepszą puentą niech będą zdjęcia 🙂